JSP Szczakowianka Jaworzno

Niedosyt przy Krakowskiej

Spore emocje towarzyszyły sobotniemu starciu Szczakowianki w Polonią Łaziska. Biało-Czerwoni prowadzili już 2:0, ale nie zdołali utrzymać korzystnego wyniku do końca i ostatecznie podzielili się z rywalem punktami.

Polonia to jeden z tych ekip, która w minionych latach sprawiała Biało-Czerwonym wyjątkowo dużo problemów. Poloniści znani są z solidnej, nieustępliwej gry i dużej waleczności. Drwale postanowili pokonać rywali ich własną bronią i postawili gościom trudne warunki, ale niestety końcowy rezultat pozostawił spory niedosyt – była bowiem ogromna szansa na sięgnięcie po pełną pulę.

Oba zespoły stworzyły przy Krakowskiej ciekawe widowisko, w którym nie brakowało spięć podbramkowych. Od początku drużyny grały ofensywnie i szukały swoich szans. Tuż po rozpoczęciu gry po zagraniu od Bartłomieja Chwalibogowskiego okazję do zdobycia bramki miał Adrian Gałka, ale jego uderzenie zostało zablokowane. Chwilę później młody pomocnik Drwali popisał się świetnym zagraniem w pole karne, ale Dawidowi Lipniakowi zabrakło centymetrów, by sięgnąć piłki i wpakować ją to siatki. Polonia odpowiedziała szybkim atakiem, po którym jeden z defensorów musiał ratować Drwali, blokując wślizgiem piłkę po groźnym uderzeniu. Wysoki pressing podopiecznych trenera Cygnara przyniósł wreszcie efekt, a gospodarze zadali gościom dwa ciosy, które mogły ich niemal znokautować. W 14. minucie Marcin Smarzyński otrzymał świetne podanie za plecy obrońców od Igora Szopy i w sytuacji sam na sam wpakował piłkę do siatki. Chwilę później groźnie z dystansu uderzał Szopa, ale piłka tym razem przeleciała nad poprzeczką. W 17. minucie Smarzyński wcielił się w rolę asystenta. Jaworznicki snajper skupił na sobie uwagę obrońców, wypatrzył wbiegającego w pole karne i zupełnie niepilnowanego Chwalibogowskiego, który perfekcyjnym uderzeniem zdjął pajęczynę z narożnika bramki Polonii. Szczakowianka kontrolowała grę, grała agresywnie i nie pozwalała gościom na zbyt wiele, a co jakiś czas stwarzała sobie kolejne sytuacje. Polonia tylko raz w samej końcówce mogła zdobyć kontaktową bramkę. Po uderzeniu jednego z polonistów piłka odbiła się rykoszetem, ale dobrze ustawiony Wierzbicki zdołał ją w ostatniej chwili sparować na poprzeczkę. Tymczasem Drwale kilka razy przetestowali golkipera rywali. Groźnie było po sprytnie rozegranym aucie, ale strzał Michała Skórskiego na krótkim rogu zablokował Marcin Topór. Tuż przed przerwą miejscowi powinni podwyższyć prowadzenie, ale po groźnym uderzeniu głową w wykonaniu Smarzyńskiego, golkiper instynktownie zablokował piłkę.

Druga połowa zaczęła się źle dla Biało-Czerwonych – w jednej z pierwszych akcji doszło do niepotrzebnego faulu w polu karnym, a arbiter przyznał gościom jedenastkę. Piłkę na wapnie ustawił Bartosz Szojda i pewnie pokonał Wierzbickiego. Szczakowianka chciała przywrócić dwubramkową przewagę i dalej atakowała. Po jednym z rzutów rożnych Topór szczęśliwie zablokował piłkę uderzoną przez Marcina Drzymonta, a dobitka w wykonaniu Dawida Wadasa okazała się niecelna. Po kolejnym kornerze znów w strzeleckiej sytuacji znalazł się Drzymont, ale posłał piłkę obok słupka. Poloniści tymczasem wykorzystali swoją szansę i w 60. minucie doprowadzili do wyrównania. Po rzucie rożnym Piotr Załuski uciekł spod opieki obrońcy i uderzeniem głową tuż przy słupku dał gościom drugą bramkę. Dla jaworznian okazało się to sporym ciosem, a z upływem czasu coraz trudniej było im stwarzać kolejne sytuacje bramkowe. Goście tymczasem zadowoleni z takiego obrotu sprawy robili wszystko by wybijać miejscowych z uderzenia. Prawdziwą zaporą nie do przejścia okazywał się także świetnie dysponowany Marcin Topór. Golkiper Polonii zablokował groźne uderzenie Szopy z dystansu, a już w doliczonym czasie gry uratował swój zespół przed porażką w ostatnich sekundach. Szopa w ostatniej akcji spotkania wypuścił w uliczkę Marcina Smarzyńskiego, ten jednak uderzył wprost w ręce bramkarza. Chwilę potem arbiter skończył mecz, pieczętując tym samym podział punktów.

Kibice w sobotę obejrzeli na Stadionie Miejskim bardzo ciekawe spotkanie, po którym jednak zadowolona mogła być tylko jedna strona – goście z Łazisk. Szczakowianka była o krok od ogrania bardzo silnego rywala, który w tym sezonie nie zwykł tracić punktów, ale w kilka minut zaprzepaściła swoje osiągnięcia. Gdyby nie pierwszy kwadrans po przerwie, to Drwale mogliby mówić o niemal wzorowym spotkaniu – pierwsza połowa w ich wykonaniu bowiem była jedną z najlepszych w całym sezonie. Niestety brak uwagi w defensywie i indywidualne błędy sprawiły, że podopieczni trenera Cygnara muszą zadowolić się tylko jednym punktem. Ostatnio zespół prześladują też kontuzje i wykluczenia. W sobotę w zespole nie mogli zagrać pauzujący za kartki Arkadiusz Trzciński, a także kontuzjowany Bartosz Marędowski. Poza grą po urazie żeber cały czas jest też Paweł Cygnar.

W najbliższym czasie jaworzniccy kibice muszą uzbroić się w cierpliwość, swój zespół ponownie w Jaworznie zobaczą bowiem dopiero w… połowie października. 3 października zespół będzie pauzował, a w międzyczasie czekają go dwa wyjazdy – do Bytomia na mecz z Szombierkami, a także do Kłobucka na starcie ze Zniczem. Za to już w najbliższą środę Szczakowianka zagra w półfinale Pucharu Polski. Biało-Czerwoni na wyjeździe w Będzinie zmierzą się z tamtejszą Sarmacją. Początek tego spotkania o godzinie 16:30.

Szczakowianka Jaworzno – Polonia Łaziska 2:2 (2:0)

(Smarzyński 14, Chwalibogowski 17 – Szojda 50-k., Załuski 60)

Szczakowianka: Wierzbicki – Rzymowski (78. Kurzawa), Wadas, Drzymont, Śliwa – Gałka, Skórski, Szopa, Chwalibogowski (84. Bąk) – Lipniak – Smarzyński. Trener: Paweł Cygnar.

Polonia: Topór – Gersok, Załuski (69. Prochownik), Linek, Just, Szojda, Grogor (46. Hewlik), Sommer (90+2. Wolny), Nowak, Górecki, Badura. Trener: Marek Mazur. 

Sędziował: Robert Metelski (Ornontowice)

Żółte kartki: Wadas, Smarzyński, Kurzawa, Rzymowski – Sommer, Gersok

Widzów: 200

Podobne wpisy

wina półwytrawne na prezent