W dziewięciu kończyli wczorajszy mecz piłkarze naszego zespołu, którzy podzielili się punktami z Odrą Wodzisław. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie okoliczności w jakich ten mecz przebiegał. Gospodarze bramkę wyrównującą zdobyli w doliczonym czasie gry, a jej autor pomógł sobie zagrywając piłkę ręką. Pod wątpliwość poddajemy postawę fair play arbitrów, którzy wczorajszego wieczora skupili na sobie uwagę wielu obserwatorów meczu.

To, co najważniejsze – patrząc na ostateczny wynik spotkania - rozgrywało się w drugiej połowie meczu. W 47. minucie, Ariel Dzionsko faulem zatrzymał jednego z zawodników Odry. Po dłuższej chwili zastanowienia arbiter główny Marek Serwaczak z Zabrza doszedł do wniosku, że to zagranie kwalifikuje się na żółtą kartę i ukarał nią po raz drugi w tym meczu naszego zawodnika. Od tego momentu inicjatywę przejęli zawodnicy gospodarzy, ale przez całą drugą część meczu nie sforsowali dobrze funkcjonującej obrony Szczakowianki. W tym też okresie gry, arbiter raz po raz sięgał po kartki, kolejno każąc nimi Misztala, Kondzielnika, Skórskiego, Dębowskiego i Adamka. Dodatkowo – tu nie chcąc być gołosłownym - w poniedziałek zamieścimy odpowiednie statystyki, bowiem wiele sytuacji spornych było kwalifikowanych na korzyść Odry, mowa tu między innymi o rzutach z autu, czy też rzutach wolnych. Mimo tak trudnej sytuacji na boisku, piłkarze z Jaworzna mogli pokusić się o podwyższenie prowadzenia, jednak w dogodnych sytuacjach źle zachowali się Tomanek, Kondzielnik, Mróz i Misztal. Najbardziej kuriozalnym momentem tego meczu, był gol wyrównujący dla Odry. Piłkę wybijał Dawid Nagi, a ręką zagarnął ją wprowadzając w pole karne Krupa. Ten sam zawodnik pokonał Piotra Adamka strzałem w dalszy róg. W tym momencie, za jak to mówi piłkarski przepis – niesportowe zachowanie, które przejawiło się protestami, żółtymi kartkami zostali ukarani Adamek i Nagi. Była to jednocześnie druga żółta kartka dla naszego bramkarza i jaworznianie zmuszeni byli kończyć mecz w dziewiątkę. Jeżeli czytelnikowi wydaje się, że na tym emocje się skończyły, to się myli. Mecz został dwukrotnie przedłużony, kolejno o cztery i siedem minut. Zawodnicy z Jaworzna gryźli trawę do ostatnich sekund i nie pozwolili pokonać, debiutującego w bramce Marcina Żubra.

A wszystko zaczęło się niewinnie. Pierwsza połowa rozgrywana była pod dyktando jaworznian, którzy głównie lewą stroną boiska zagrażali bramce Filipa Snopka. Naszą przewagę udokumentował Józef Misztal, który precyzyjnym strzałem, pokonał bramkarza Odry. Zastanawia nas, jak to jest możliwe, że arbiter do przerwy potrafił sędziować fair play, a po zmianie stron tak często potrafił kłaść kłody pod nogi dzielnie walczącego zespołu.

Można powiedzieć, że były to miłe złego początki. Po ostatnim gwizdku zdegustowani zawodnicy Szczakowianki nie kryli pretensji do arbitra. Wiemy na pewno, że nasz klub złoży po tym meczu protest, bowiem taka postawa urąga pracy arbitra. Wielu kibiców może dojść do wniosku, że wielogodzinna praca na treningach została zniweczona przez takie skandaliczne sędziowanie.

Odra Wodzisław – Szczakowianka Jaworzno 1:1 (0:1)
90’ Krupa – 29’ Misztal

Odra Wodzisław: Snopek - Krupa, Sławik, Szeja, Franiel – Reinhard (Młynek), Balcer (Walczak), Zyguła, Jakosz, Polak – Staszewski (Gać)
Szczakowianka Jaworzno: Adamek – Dębowski (80. Wawrzyniak), Dziółka, Szwarga, Dzionsko – Misztal, Skórski, Mróz, Kondzielnik – Rokosa (48. Nagi), Tomanek (75. Sikora, 90. Żuber)

Widzów: 700 osób
Żółte kartki: Dzionsko, Misztal, Kondzielnik, Skórski, Dębowski, Adamek, Nagi
Czerwone kartki: 48' Dzionsko (druga żółta), 90' Adamek (druga żółta)
Sędziował: Marek Serwaczak (Zabrze)