Aż siedem bramek padło w sobotnie przedpołudnie na stadionie w Dąbrowie Górniczej. Biało-Czerwoni po emocjonującym spotkaniu niestety ulegli Unii 3:4.
Spotkania Szczakowianki z Unią w ostatnich latach często wzbudzały spore emocje i padało w nich sporo bramek. Nie inaczej było i tym razem. Sobotnie starcie było bardzo zacięte, mnóstwo było walki, padło też aż siedem bramek. Dodatkowym smaczkiem spotkania było, to, że w ekipie z Dąbrowy Górniczej gra obecnie kilku byłych zawodników jaworznickich Drwali.
Mecz od początku zdawał się układać pod dyktando Biało-Czerwonych, którzy szukali okazji do zaskoczenia bramkarza. To udało się już w 6. minucie, kiedy to po sprytnym zagraniu na piąty metr od Mateusza Wawocznego, Marcin Smarzyński wyskoczył zza pleców obrońców i głową z bliska skierował piłkę do siatki. Jaworznianie nie zamierzali cofać się do defensywy i szybko podwyższyli wynik. Po przejęciu piłki na własnej połowie, Mateusz Budak popisał się świetnym rajdem prawą stroną, wypatrzył wbiegającego w pole karne Pawła Cygnara, który strzałem po ziemi przy słupku podwyższył na 2:0. Przy dwubramkowym prowadzeniu Szczakowianka spokojnie mogła prowadzić grę, szukać swoich kolejnych szans i odpierać ataki Unii. Gospodarze w tym czasie tylko raz poważniej zagrozili bramce, ale po próbie strzału Dawid Gargasz pewnie złapał piłkę. Dla Biało-Czerwonych z dystansu groźnie uderzał Kamil Bochenek. Po jednym z rzutów rożnych piłka trafiła pod nogi niepilnowanego Jakuba Borowskiego, ale po jego uderzeniu z bliska piłka poszybowała nad poprzeczką. Brak skuteczności niestety szybko się zemścił. Tuż przed przerwą gospodarze odzyskali nadzieje na dobry wynik. Po długim podaniu z prawej strony Sebastian Stefański dopadł do piłki w polu karnym i uderzeniem w długi róg zdobył bramkę kontaktową.
Gol dla Unii zmienił obraz gry, a gospodarze po przerwie rzucili się do odrabiania strat i coraz odważniej atakowali. W dużej mierze fizyczna walka toczyła się w środku pola, nie brakowało też fauli. Momentami było dość nerwowo, a decyzje arbitra wzbudzały spore emocje wśród zawodników. Dawid Gargasz dwa razy dobrze interweniował po kolejnych próbach strzałów graczy Unii. Wreszcie miejscowi dopięli jednak swego. Po zagraniu od Rafała Jędrzejczyka z prawej strony, Stefański po raz drugi trafił z bliska do siatki. Gra nabrała rozpędu, a na boisku było coraz goręcej. W 67. minucie Mateusz Budak po indywidualnej akcji został sfaulowany w polu karnym, a arbiter wskazał na jedenasty metr. Mateusz Wawoczny pewnie wykonał rzut karny znów wyprowadzając Drwali na prowadzenie. Radość gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo. Zaledwie minutę później miejscowi znów doprowadzili do remisu. Jakub Lipiec zagrał w pole karne do niepilnowanego Jędrzejczyka, po którego strzale piłka odbiła się jeszcze od wewnętrznej strony słupka i wpadła do bramki za plecami interweniującego Gargasza. Oba zespoły szukały swoich szans, ale dogodnych okazji było stosunkowo niewiele. Szczakowianka blisko powodzenia była po rzucie wolnym podyktowanym za faul na Marędowskim. Kamil Bochenek zdecydował się na bezpośredni strzał, ale Norbert Żuchowski świetną paradą uratował swój zespół przed utratą gola. Sama końcówka okazała się zabójcza dla Drwali. Po szybkiej akcji lewą stroną Józef Misztal wyciągnął bramkarza na przedpole i dograł do wprowadzonego kilka minut wcześniej na boisko Oliwiera Maślanki, a ten skierował piłkę do pustej bramki. Unia tym sposobem po raz pierwszy w meczu wyszła na prowadzenie i nie zamierzała go już oddawać. Jeszcze w doliczonym czasie gry arbiter za dyskusje wyrzucił z ławki rezerwowych trenera Cygnara. Więcej bramek już nie padło i tym samym wygrana Unii stała się faktem.
Szczakowianka po raz pierwszy tej wiosny przegrała, ale jej sytuacja w tabeli i tak jest bardzo dobra. W sobotnim starciu Drwalom na pewno zabrakło uważnej gry w defensywie, co kosztowało nasz zespół utratę aż czterech bramek. Przed zespołem sporo pracy, ale generalnie drużyna pokazała sporo dobrej gry i to detale zdecydowały o tej porażce. Teraz powoli można już skupiać się na kolejnym starciu. W Wielką Sobotę do Jaworzna przyjedzie jeden z kandydatów do awansu – rezerwy Rakowa Częstochowa. Biało-Czerwoni zrobią wszystko, by utrzeć nosa kolejnej ekipie z czołówki i sięgnąć po punkty. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 13:00.
Unia Dąbrowa Górnicza – Szczakowianka Jaworzno 4:3 (1:2)
(Stefański 45, 64, Jędrzejczyk 68, Maślanka 89 – Smarzyński 6, Cygnar 18, Wawoczny 67-k.)
Unia: Żuchowski – Kowalczyk (46. Lipiec), Koziński, Krzykowski, Dębowski – Syguła (65. Cichy), Bąk, Misztal, Warzycki (90. Drożdż), Stefański (87. Niemiec) – Jędrzejczyk (75. Maślanka). Trener: Dariusz Klacza.
Szczakowanka: Gargasz – Gałka, Borowski, Drzymont, Rzymowski (73. Lipniak) – Budak, Bochenek, Wawoczny, Marędowski – Cygnar (88. Wojtkowiak) – Smarzyński. Trener: Paweł Cygnar
Sędziował: Dawid Bukowczan (Żywiec)
Żółte kartki: Misztal, Kowalczyk – Bochenek, Rzymowski, Smarzyński, Cygnar x2, Lipniak
Czerwona kartka: Paweł Cygnar (90. minuta – na ławce rezerwowych)
Mecz rozgrywany bez udziału publiczności.