JSP Szczakowianka Jaworzno

Bez punktów w Myszkowie

Dobra seria piłkarzy Szczakowianki niestety w sobotę została przerwana. Biało-Czerwoni przegrali w Myszkowie z tamtejszym MKS-em 0:2.

W Myszkowie w sobotę doszło do starcia dwóch zespołów, które wiosną spisują się bardzo dobrze i regularnie wygrywają. Szczakowianka liczyła, że zdoła zaskoczyć gospodarzy i wywieźć z trudnego terenu punkty, ale myszkowianie nie zamierzali się podawać. Na boisku swój zespół mógł już wesprzeć także Paweł Cygnar, którego zawieszenie zostało anulowane, jak się jednak okazało – nawet to nie wystarczyło.

Gospodarze do meczu podeszli wyraźnie zmotywowani i od początku umiejętnie próbowali przeszkadzać Drwalom i szukać sposobu na zdobycie bramki. Dawid Gargasz miał sporo pracy, i już w pierwszych minutach musiał popisywać się swoją klasą. W 19. minucie MKS objął prowadzenie. Jeden z zawodników przejął piłkę na lewej stronie i zagrał przed szesnastkę. Tam na strzał zdecydował się Paweł Marchewka, Gargasz zdołał wybić piłkę, ale do tej dopadł momentalnie Jakub Matyja, który nie dał już szans jaworznickiemu golkiperowi. Biało-Czerwoni szukali sposobu na odrobienie strat, ale nieco brakowało precyzji. Sporo zamętu w szeregach obronnych gospodarzy siał Mateusz Wawoczny. W 34. minucie próbował pokonać bramkarza uderzeniem z rzutu wolnego tuż sprzed pola karnego, ale Bartosz Kucharski zaliczył świetną paradę. Parę chwil później Wawoczny zaatakował środkiem pola, wpadł w pole karne, ale bramkarz znów był górą. Gospodarze w tym czasie nie zamierzali się skupiać tylko na obronie i co jakiś czas również atakowali. Dobrą okazję do podwyższenia wyniku miał chociażby Dominik Marek, ale dzięki dobrej interwencji Gargasza na przedpolu bramki, nie zdołał oddać skutecznego strzału.

Druga połowa rozpoczęła się fatalnie dla Szczakowianki – już w 20 sekundzie nasz zespół stracił bramkę. Tuz po wznowieniu gry jeden z naszych obrońców zaliczył przypadkowe potknięcie na nierównej murawie. Momentalnie skorzystał na tym ofensywnie nastawiony Paweł Marchewka, którzy przejął piłkę w i sytuacji sam na sam trafił na 2:0. Taki obrót sprawy zdecydowanie ułatwił grę gospodarzom. Szczakowianka musiała atakować, a miejscowi skutecznie jej w tym przeszkadzali i regularnie przeprowadzali szybkie ataki, stwarzając kolejne groźne sytuacje. Szczakowianka próbowała strzałów z dystansu, ale po uderzeniach Marędowskiego czy Lipniaka nie udało się zaskoczyć bramkarza. Dwukrotnie z rzutów wolnych z bocznego sektora boiska uderzał Paweł Cygnar, ale również nie przyniosło to powodzenia. Tymczasem po drugiej stronie boiska dwa razy bliski zdobycia bramki był Dominik Marek, ale na szczęście dla Drwali zabrakło mu dokładności. W 65. minucie goście mogli zdobyć kontaktową bramkę. Mateusz Wawoczny idealnym podaniem obsłużył wbiegającego w pole karne Marcina Smarzyńskiego, ale bramkarz instynktownie zdołał wybronić strzał. Po rzucie rożnym Wawoczny uderzał głową, ale posłał piłkę nad poprzeczką. Gospodarze wypracowali sobie rzut wolny pośredni z pola karnego, ale tym razem dobrze ustawieni Drwale spokojnie zablokowali groźne uderzenie. W ostatnich minutach MKS mógł podwyższyć wynik. Dominik Marek świetnym podaniem uruchomił Michała Kowalczyka, ale ten w sytuacji sam na sam uderzył wprost w bramkarza. Ostatecznie więc spotkanie zakończyło się wygraną ekipy z Myszkowa 2:0.

Szczakowianka tym razem nie dopisała do swojego konta punktów, chociaż zagrała w sumie niezłe spotkanie. Zabrakło jednak zdecydowanie skuteczności, a indywidualne błędy przesądziły o utracie bramek. Na pewno słowa uznania należą się też ekipie gospodarzy, która pokazała mądrą piłkę – zdecydowanie lepszą niż jesienią – i podjęła walkę, która przyniosła jej sukces.

Coraz wyraźniej kształtuje się tabela IV ligi. Reszcie stawki zdecydowanie odjechały już rezerwy Rakowa, które mają aż osiem punktów przewagi nad wiceliderem i pewnie zmierzają po wygranie całych rozgrywek. W środku tabeli uformowała się spora grupa złożona z siedmiu zespołów – w tym także Szczakowianki – które powalczą między sobą o czołową piątkę. Coraz goręcej robi się za to w dolnych rejonach tabeli, gdzie kilka ekip mocno zagrożonych jest spadkiem. RKS Grodziec musi już chyba liczyć tylko na cud – 18 punktów straty do w miarę bezpiecznej strefy wydaje się bowiem nie do odrobienia. Cały czas walczy jeszcze Drama, ale jej sytuacja nadal jest trudna. Z kolei 10. w tabeli AKS od piętnastej Przemszy dzieli zaledwie pięć punktów – i to ekipy z tych miejsc czeka w ostatnich kolejkach zacięta walka o życie.

Szczakowianka tymczasem może spokojnie przygotowywać się do kolejnych spotkań. Początek maja zapowiada się bardzo ekscytująco, a czekają nas mecze co trzy dni. W sobotę o 17:00 na Krakowskiej Drwale w prestiżowym starciu zmierzą się z Ruchem Radzionków. Pojedynki tych zespołów zawsze dostarczają ogromnych emocji i zapewne nie inaczej będzie i tym razem.

MKS Myszków – Szczakowianka Jaworzno 2:0 (1:0)

(Matyja 19, Marchewka 46)

MKS: Kucharski – Mączka, Mazurek, Gieroń, Krupa, Stankiewicz (90+2. Sychowicz), Marchewka, Marek, Kowalski, Matyja, Jarnot (72. Kowalczyk). Trener: Marcin Domagała

Szczakowianka: Gargasz – Gałka, Kurzawa (79. Bąk), Drzymont, Bochenek – Budak, Borowski (68. Lipniak), Wawoczny, Marędowski – Cygnar – Smarzyński. Trener: Paweł Cygnar

Sędziował: Mariusz Goriwoda (Gliwice)

Żółte kartki: Stankiewicz, Marek – Budak, Bochenek

Mecz bez udziału publiczności

Podobne wpisy

meskastrona.pl