JSP Szczakowianka Jaworzno

Przedświąteczne starcie z liderem

W Wielką Sobotę Szczakowianka przy Krakowskiej podejmowała lidera rozgrywek – Raków II Częstochowa. Grający w osłabieniu Biało-Czerwoni ulegli rywalom 0:2.

Przed świętami jaworzniccy Drwale zdołali jeszcze rozegrać jedno ligowe spotkanie. Jaworznianie do meczu z liderem rozgrywek przystąpili w mocno osłabionym składzie – aż pięciu kluczowych zawodników nie mogło zagrać. Na murawie zabrakło Pawła Cygnara, Mateusza Wawocznego, Dawida Lipniaka, Kamila Bochenka i Dominika Rzymowskiego. Szkoleniowiec Biało-Czerwonych miał spory problem z zestawieniem wyjściowej jedenastki, a swoją szansę dostali zawodnicy, którzy w tej rundzie nie mieli zbyt wiele okazji, by pokazać się na murawie. Mimo tych problemów bardzo młoda ekipa Drwali pokazała się z niezłej strony i długo stawiała opór wyżej notowanym rywalom.

Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Gra długimi minutami toczyła się w środku pola, a akcji pod obiema bramkami było jak na lekarstwo. Oba zespoły szukały swoich szans, ale miały problemy z przebiciem się w okolice pola karnego. Szczakowianka najlepszą okazję miała z rzutu wolnego, ale po uderzeniu Marcina Smarzyńskiego z 20 metrów bramkarz pewnie złapał piłkę. Goście odpowiedzieli groźną akcją prawą stroną, która ostatecznie została zablokowana. Do przerwy żadna bramka ostatecznie nie padła. Drugą połowę gospodarze rozpoczęli bardzo odważnie i pressingiem starali się zepchnąć rywali do defensywy. Niestety szybko nadziali się na kontrę ze strony Rakowa. W 49. minucie po świetnym dośrodkowaniu z prawej strony Kamil Chiliński uderzeniem z woleja otworzył wynik spotkania. Częstochowianie poczuli się pewniej i dążyli do tego, by szybko zapewnić sobie wygraną. Wystarczyło dwanaście minut, by podwyższyć na 2:0. Goście rozklepali defensywę Drwali, a po raz kolejny na listę strzelców wpisał się Chiliński. Szczakowianka chciała szybko odpowiedzieć i po wznowieniu gry omal nie dopięła swego. Marcin Smarzyński widząc wysuniętego przed bramkę golkipera Rakowa zdecydował się na strzał z połowy boiska i omal nie przelobował bramkarza, który musiał ratować się wybiciem piłki na rzut rożny. Po kornerze Smarzyński głową oddał groźny strzał, po którym piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Mimo dwubramkowej straty jaworznianie walczyli o przynajmniej jedno trafienie. Raków odpierał te ataki, ale gospodarze i tak kilka razy zdołali nieco postraszyć bramkarza. Po zagraniu od Huberta Łukaszyka na uderzenie z szesnastki zdecydował się Szymon Wojtkowiak, ale posłał piłkę nad poprzeczką. Groźny strzał głową oddał Smarzyński, ale bramkarz popisał się dobrą interwencją. Z kolei po uderzeniu Bartosza Marędowskiego piłka o centymetry minęła spojenie słupka z poprzeczką. W doliczonym czasie gry goście mogli podwyższyć wynik, ale świetnie w bramce zachował się Dawid Gargasz, który zablokował groźny strzał. Ostatecznie Raków wygrał więc 2:0 i umocnił się na fotelu lidera rozgrywek.

Za tydzień Szczakowiankę czeka kolejne starcie z drużyną z ligowej czołówki. W sobotę Biało-Czerwoni na wyjeździe zmierzą się z Wartą Zawiercie.

Szczakowianka Jaworzno – Raków II Częstochowa 0:2 (0:0)

(Chiliński 49, 61)

Szczakowianka: Gargasz – Gałka, Kurzawa, Drzymont, Bąk – Budak (66. Białas), Borowski, Szumski (69. Łukaszyk), Marędowski – Smarzyński – Wojtkowiak (85. Janisz). Trener: Paweł Cygnar

Raków II: O. Kubik – Lenartowski (69. Owczarek), Szymocha (80. Ślęzak), M. Mizgała, Balboa (85. Krysik), Chiliński, Tylec, Danilczyk, Budnicki, Oziębała (60. Głasek), P. Mizgała. Trener: Tomasz Kuźma

Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom)

Żółte kartki: Smarzyński, Cygnar, Drzymont

Mecz bez udziału publiczności

Podobne wpisy

jakie wino do steka