JSP Szczakowianka Jaworzno

Postrzelali przy Krakowskiej

Świadkami bardzo ciekawego spotkania obfitującego w bramki i walkę byli kibice, którzy w sobotę zawitali na Stadion Miejski. Szczakowianka pokonała pewnie 4:2 MKS Myszków.

Sobotnie starcie dwóch beniaminków IV ligi okazało się całkiem emocjonujące. Szczakowianka koniecznie chciała wrócić do dobrej gry i pokazać, że ostatnie porażki były tylko wypadkiem przy pracy. Można powiedzieć, że to udało się w pełni – Biało-Czerwoni wrzesień rozpoczęli w niezłym stylu i dopisali do swojego konta komplet punktów. Trener Paweł Cygnar zdecydował się na kilka korekt w składzie i dość odważnie postawił na młodzież. W wyjściowej jedenastce znalazło się trzech zawodników w wieku poniżej 20 lat, w tym jeden 16-latek i trzeba powiedzieć, że wszyscy pokazali się z bardzo dobrej strony. Do składu po dłuższej nieobecności wymuszonej obowiązkami zawodowymi, powrócił też Igor Szopa i od razu odegrał jedną z kluczowych ról w walce o punkty.

Sam mecz rozpoczął się bardzo pechowo dla grającego trenera Drwali. Paweł Cygnar mocno ucierpiał w dość przypadkowym starciu z jednym z rywali i z podejrzeniem pękniętych żeber został zabrany do szpitala przez karetkę. Kontuzja trenera paradoksalnie pozytywnie zmotywowała zespół, który coraz odważniej atakował. Próba sprytnego rozegrania rzutu wolnego z 20 metrów nie powiodła się, a w kolejnej akcji po uderzeniu Igora Szopy piłka poszybowała nad poprzeczką. Wreszcie w 18. minucie Adrian Gałka posłał długą piłkę z własnej połowy za plecy obrońców. Tam dopadł do niej Marcin Smarzyński, nie dał się zatrzymać defensorom i uderzył tuż obok słupka, otwierając wynik spotkania. Zaledwie kilka minut później było już 2:0. Po rzucie rożnym Marcin Drzymont głową podał na piąty metr do Igora Szopy, a ten uderzeniem z pierwszej piłki pokonał bramkarza. Powaleni na deski goście próbowali odpowiedzieć, ale ich akcje nie były zbyt groźne. Po jednym z nielicznych strzałów obrońcy łatwo zablokowali piłkę. Szczakowianka tymczasem głodna bramek szukała kolejnych okazji. W 43. minucie Mateusz Śliwa zagrał w pole karne do Marcina Smarzyńskiego, ten uwolnił się spod opieki obrońcy i bardzo spokojnie pokonał golkipera podnosząc wynik na 3:0. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry zakotłowało się w polu karnym Drwali, a sędzia dopatrzył się faulu i wskazał na jedenasty metr. Piłkę na wapnie ustawił Eryk Krupa i pewnym strzałem pokonał Wierzbickiego.

Po przerwie Biało-Czerwoni szybko podwyższyli swoje prowadzenie. Już w pierwszej akcji Bartłomiej Chwalibogowski został powalony w polu karnym, a arbiter podyktował jedenastkę. Karnego pewnym strzałem wykorzystał Igor Szopa, zdobywając swoją drugą tego dnia bramkę. Wysokie prowadzenie pozwoliło Szczakowiance na sporo spokoju. Drwale nie zamierzali jednak skupiać się tylko na obronie wyniku, ale też atakowali. Bliski powodzenia był Adrian Gałka, ale po jego strzale z szesnastki piłka trafiła tylko w poprzeczkę. Kilka kolejnych akcji zakończyło się niecelnymi próbami strzałów. Goście co jakiś czas próbowali jeszcze zmniejszyć straty, ale również nie grzeszyli skutecznością. Oba zespoły cały czas grały dość agresywnie, a sędzia coraz częściej sięgał do kieszonki. Żółtymi kartkami zostali nawet ukarani członkowie sztabów obu zespołów – masażysta Szczakowianki, a także trener MKS-u. Prędzej czy później taka gra musiała się skończyć wykluczeniami. W 75. minucie Dominik Marek otrzymał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną i musiał opuścić murawę. Paradoksalnie grając w osłabieniu myszkowianie zdołali przeprowadzić jeszcze jedną skuteczną akcję. Po podaniu z lewej strony Marcin Kowalski wyskoczył zza pleców obrońców i z bliska wpakował piłkę do siatki zmniejszając nieco rozmiary porażki MKS-u. Chwilę później goście stracili swojego kolejnego zawodnika. Po brutalnym faulu Igora Sychowicza sędzia nie miał innego wyjścia jak tylko pokazać mu czerwoną kartkę i wyrzucić z boiska. Grający w dziewiątkę MKS był już zupełnie bezradny, a Szczakowianka wykorzystała końcówkę by jeszcze mocniej zaatakować. Drwale regularnie przedzierali się w pole karne gości, ale nie mogli wstrzelić się w bramkę rywali. Swoich sił próbowali Gałka, Rzymowski, Szopa i Kurzawa, ale za każdym razem pika przelatywała obok słupka. Ostatecznie Szczakowianka wygrała 4:2 i pokazała, że jest wciąż groźna, a w lidze może sprawić niejedną niespodziankę.

Wygrana z Myszkowem jest bardzo ważna dla zespołu i na pewno po ostatnich porażkach zdecydowanie powinna poprawić nastroje w drużynie. Dzięki zwycięstwu Drwale awansowali na 7. pozycję i tracą zaledwie trzy oczka do 4. miejsca. W najbliższym czasie Biało-Czerwoni mają dość trudny terminarz i czeka ich kilka starć z renomowanymi rywalami, ale jaworznianie już myślą nad tym jak urwać punkty kolejnym przeciwnikom. Strzelając cztery gole w sobotę pokazali, że nie zapomnieli o tym, jak się zdobywa bramki. Cały czas jeszcze trochę więcej uwagi potrzebne jest na pewno w defensywie. Wygraną z MKS-em kontuzją okupił trener Paweł Cygnar, który w sobotę wieczorem przechodził stosowną diagnostykę. Trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia i nie tylko na trenerską ławkę, ale też na boisko.

Już w środę Drwali czeka pucharowe starcie. W ćwierćfinale rozgrywek na szczeblu podokręgu sosnowieckiego Szczakowianka podejmować będzie Przemszę Siewierz. Początek meczu w Szczakowej o godzinie 17:00. Z kolei za tydzień w sobotę Szczakowianka na wyjeździe zagra z dobrze znanym kibicom rywalem – Ruchem Radzionków. Zapowiada się tydzień pełen emocji!

Szczakowianka Jaworzno – MKS Myszków 4:2 (3:1)

(Smarzyński 18, 43, Szopa 23, 47-k. – Krupa 45+7-k., Kowalski 81)

Szczakowianka: Wierzbicki – Kurzawa, Wadas, Drzymont, Śliwa (65. Marędowski) – Gałka, Cygnar (10. Skórski), Szopa, Chwalibogowski – Lipniak (75. Rzymowski) – Smarzyński. Trener: Paweł Cygnar.

MKS: Kotecki – Gieroń (60. Sychowicz), Bąk, Krupa, Musiał (78. Głowacki), Stankiewicz (60. Matyja), Swatek, Kowalczyk, Marek, Borys (75. Mazurek), Kowalski. Trener: Damian Nowak.

Sędziował: Szymon Janicki (Piekary Śląskie)

Żółte kartki: Smarzyński, Śliwa, Skórski, Szopa, Szkółka (masażysta) – Stankiewicz, Musiał, Gieroń, Marek x2, Bąk, Nowak (trener)

Czerwone kartki: Marek (75. minuta – druga żółta), Sychowicz (84. minuta – faul)

Widzów: 200

Podobne wpisy

Dmytro Firtasz